biny nie było żadnego kamienia; kwitło tu tylko w przebujnym przepychu kilka setek ciemnych róż.
Ostrożnie przystąpili ogrodnicy do działania. Głębokimi okopaniami Oddzielili oni całe szmaty wierzchniej warstwy ziemi, przenosząc je następnie pieczołowicie z wszystkiemi wkorzenionemi w nie różami na bok, poza urnę. Flamandczykowi zdało się, gdy na to patrzył, że z grobu żywcem odzierają skórę, z której gdyby kropla krwi padała tu i tam oderwana róża na ziemię.
Odsłoniła się wnet czarna ziemia i ludzie poczęli kopać. Jan Olieslagers ujął hrabiego pod ramie: — Chodź, przejdziemy się nieco tymczasem. — Ale hrabia potrząsnął głową, ani na chwilę nie chciał on opuścić grobu. Wtedy Jan oddalił się sam.
Przechadzał się zwolna nad brzegiem sadzawki, od czasu do czasu powracając pod brzozy. Zdawało mu się, że ogrodnicy pracują niemożliwie powoli, minuty posuwały się dlań na zegarku żółwim krokiem. Udał się do sadu i począł zrywać pożeczki i agrest, szukając po grządkach jakiejś pozostałej poziomki.
Gdy znowu pod brzozy powrócił spostrzegł, że dwoje ludzi stało już w grobie po ramiona. Szło teraz prędzej. Ujrzał leżącą między nimi trumnę, z której rękoma zbierali i zgartywali resztki pozostałej na niej ziemi. Była to czarna trumna o silnem posrebrzanem zamknięciu, ale srebro dawno już poczerniało, zaś drzewo spruchniałe było i wilgotnie lepkie, silnie przeżarte ciepłą ziemi wilgocią. Hrabia wyjął z kieszeni dużą, białą, jedwabną chustę i podał ją staremu ogrodnikowi, by zebrał w nią pozostałe po zmarłej kości.
Dwaj inni odkręcali przez ten czas śruby przytrzymujące wieko trumny, przyczem powstał niezwykle niemiły zgrzyt przy tem odkręcaniu. Wiele z tych śrub tkwiło
Strona:Hanns Heinz Ewers - Opętani.djvu/38
Ta strona została uwierzytelniona.