carskiego ajenta zdejmowano, na jego plecach biegającego zupełnie takiego samego pająka. — — Ale o tem nie wiedział nic Ryszard Bracquemont.
Wynajął on pokój dopiero w dwa tygodnie po ostatniem samobójstwie. Było to w niedzielę. Co zaś tam przeżył wpisywał z zupełną świadomością do swego pamiętnika.
∗ ∗
∗ |
słuchacza medycyny.
Poniedziałek. 28. lutego.
Wprowadziłem się tu wczoraj wieczorem. Wypakowałem moje dwa kosze i nieco się urządziłam, poczem poszedłem spać. Spałem wyśmienicie; biła właśnie godzina dziesiąta, gdy obudziło mnie pukanie do drzwi. Była to moja gospodyni, która sama mi przyniosła śniadanie. Zaiste bardzo się o mnie troszczy, poznać to po jajach, szynce i doskonałej kawie przyniesionych mi. Umyłem się i ubrałem, potem przypatrywałem się jak służący sprzątał w mym pokoju. Paliłem podczas tego moją fajkę.
Tak, jestem już tu. Wiem dobrze, że cała sprawa jest niebezpieczna, lecz wiem także, że nadaję się do tego, by, jeśli się powiedzie, dojść do przyczyny właściwej tych trzech wydarzeń. A jeśli Paryż wart był ongi tyle, co jedna msza, — tak tanio by go dziś nie dostał, — to mogę i ja dla tej sprawy zarezykować mój mamy żywocik. Mam przy tem sposobność wypłynięcia na wierzch — a więc sprobuje. Po za tem i inni jeszcze byli na tyle chytrzy, by usiłować to samo. Niemniej jak dwudziestu siedmiu ludzi starało się, po części na policyi, po części wprost u gospodyni, wynająć ten pokój; były wśród nich trzy kobiety. Miałem „więc silną konkurencyę; zapewne wszyscy tacy golcy, jak ja.