Nie, nie, nie jest prawdą, że baron Jezus Marya Friedel popełnił samobójstwo. Raczej on panią Jezus Maryę zastrzelił. Albo też odwrotnie, że ona jego zabiła; tego nie wiem. Wiem tylko, że niema mowy o samobójstwie.
— Życie jego znam dość dobrze, spotykałem go niejednokrotnie we wszystkich krajach; prócz tego słyszałem wiele o nim od znajomych. O szczegółach wprawdzie jego śmierci nie wiem nic więcej, aniżeli inni. To tylko, co było w gazetach i co mi powiedział jego rządca — — właśnie szczegół, że w czasie kąpieli podniósł na siebie rękę.
Oto moje daty.
W jesieni w 1888 r. baron Friedel brał udział w wyścigach z przeszkodami, jako młodziutki rotmistrz żółtych dragonów. Było to w Gracu. Przypominam sobie, jak dumnym był stryj jego, pułkownik dragonów, gdy Friedel pierwszy osiągnął metę. — Patrzcie tylko na tego przepysznego chłopaka! — A byłby się był stał starą babą, gdyby nie ja! — Następnie opowiedział nam jak go tam wyszukał, rok temu przeszło, u swej siostry, starej panny, na Morawach.
Tam, na zamku Aibling, wychowywały chłopca sierotę jedna stara i dwie nieco młodsze ciotki. — Trzy zwaryowane babska! — zaśmiał się pułkownik — A ich rządca, wiecie, ten był czwartym! Taki poeta, co to opiewa duszę kobiecą i w każdej szlampie nawet świętą widzi. Nie chcę być niesprawiedliwym; rzeczywiście, całą on swoją mądrość wpakował w chłopca: wiedział on więcej
Strona:Hanns Heinz Ewers - Opętani.djvu/79
Ta strona została uwierzytelniona.