Strona:Hanns Heinz Ewers - Opętani.djvu/86

Ta strona została uwierzytelniona.

każdy ma tu taki pensyonat — w którym co dziesięć lat pojawia się jakiś gość.
W pensyonacie znalazłem się i ja, u hrabiny Melanii. Jaką ona była, łatwo to określić; udajcie się tylko kiedy rankiem do ogrodu przy zwierzyńcu, to zawsze ujrzycie w nim taką damę, jadącą konno. Na głowie ma obrzydliwy, mały cylinderek i odziana jest w czarną amazonkę, której wynalazca musiał być zapewne największym wrogiem kobiet, jakiego kiedykolwiek wydała ziemia. Jest jasną blondyną; kanciasta i sucha; typowa żona niemieckiego oficera. Jeżeli się raz taką jedną widziało, będziesz się wszystkim kłaniał przy spotkaniu. Nigdy nie jest się pewnym, czy to ta, którą znasz, czy zupełnie obca, — tak wszystkie są do siebie podobne. To też, gdy hrabinę Melanię ujrzałem, sądziłem z całą pewnością, że już kiedyś miałem zaszczyt; lecz ona lepiej wiedziała, — nie miałem jeszcze zaszczytu.
Mogła uchodzić za trzydziestopięcioletnią, a w kraju tym przebywała już najmniej dwadzieścia pięć lat. Była majętną i mogła żyć bardzo wygodnie, ale żyła bardzo skromnie, a nawet źle. Zajmowała się gospodarstwem w sposób taki, w jaki rodzice jej niem się zajmowali, klęła jak marynarz i jeździła konno. Czarna amazonka i damskie siodło, oto wszystko, co było u niej z kobiecości. Jeżeli wydawała rozkazy, to brzmiało to jak komenda jakiegoś pruskiego oficera; głośno, ostro zawołała, tak, że głos jej rozległ się po wszystkich pokojach: — Maryo! — Marya zjawiła się wnet, i tym razem nie myliłem się, znałem ją: był to nie kto inny, tylko Jezus Marya Friedel. Ubrany w czarną amazonkę jak hrabina, przeprowadzał właśnie dwa wierzchowce przed mem oknem. Hrabina chwyciła cugle i pomogła mu dosiąść konia. Friedel dostał się na siodło, — damskie siodło,