W kraju północnym, Danją zwanym, tam, gdzie dwa wielkie morza się łączą — Bałtyckie i Północne — jest maleńka wysepka, cała zielona od lasów bukowych i łąk. Na tej wysepce znajduje się miasteczko Odense. W miasteczku tem stał się raz dziw nad dziwy. Było to już bardzo, bardzo dawno, kiedy jeszcze ani Was, ani Waszych ojców, ani dziadków Waszych nie było na świecie.
W najuboższej części tego miasteczka stała wtedy maleńka, pochyła i bardzo mizernie wyglądająca chata. A w tej chateczce jedna tylko była izdebka. Ogromnie biedna to była izdebka, — w jednym kącie stał piecyk na cegłach, w drugim kącie z desek surowych sklecone łóżko, na środku z takichże desek stół i dwie ławy, pod oknem stołek i warsztat szewski, a nad warsztatem, na sznurkach deseczka z kilkoma postrzępionemi książkami.
W tej oto izdebce mieszkał chudzina szewczyna, który był bardzo biedny i często głodny udawał się na spoczynek. Ale miał on duszę bardzo bogatą, serce pełne ciepła miłości, a głowę pełną urojonych obrazów. Zbyt wiele roboty nie miał, to też żona jego musiała dorabiać na utrzymanie, jako praczka poza domem. On zato nieczęsto opuszczał ubogą izdebkę, i gdy nie miał roboty, wtedy czytał. Czytał bajki z tysiąca i jednej nocy, czytał utwory teatralne i wiersze wiel-
Strona:Hans Christian Andersen - Baśnie (1929).djvu/13
Ta strona została przepisana.