Straszliwa to historja! — powiedziała kura, zamieszkała na przeciwległym krańcu wsi. — Straszliwa rzecz zdarzyła się w jednym z kurników. Nie mogłabym zasnąć w nocy sama. Na szczęście jest nas spora gromadka.
Potem opowiedziała wszystko, a kurom wstawały ze strachu pióra. Kogutowi zaś opadał grzebień.
A było to tak:
O zachodzie słońca sposobiły się kury do snu. Była pośród nich jedna biała, krótkonoga i szanowana ogólnie. Zająwszy swój szczebel, musnęła dziobem ogon i straciła przytem jedno pióro.
— Nic nie szkodzi! — powiedziała. — Im bardziej się pierzę, tem jestem piękniejsza!
Był to żart, kurkę tę znano z wesołego usposobienia w całym kurniku oraz szanowano wielce, gdyż znosiła, jak należy jaja i zachowywała się bardzo poprawnie.
Biała kureczka zasnęła, w ciemności spały obok niej na grzędach inne kureczki i wszystko było w porządku.
Ale jedna z kur zasnąć nie mogła. Ruszyła się raz i drugi, potem zaś szepnęła sąsiadce:
— Słyszałaś co tu powiedziano? Nie powtórzę tego oczywiście, ale mamy pośród siebie towarzyszkę, która sobie wyskubuje pióra, by być ładniejszą. Kogut nasz powinienby nią wzgardzić.
Strona:Hans Christian Andersen - Baśnie (1929).djvu/141
Ta strona została skorygowana.