Strona:Hans Christian Andersen - Baśnie (1929).djvu/152

Ta strona została skorygowana.

— Wejdźże biedaczko do ciepłej izdebki i jedz ze mną! — powiedziała stara mysz, która miała w gruncie dobre serce.
Upodobawszy sobie Paluszkę, — rzekła:
— Możesz śmiało zostać u mnie przez zimę, tylko musisz dbać o porządek w domu i opowiadać mi bajki, gdyż je bardzo lubię.
Paluszka robiła, co jej kazała mysz i czuła się doskonale w jej domu.
— Niedługo pewnie przybędzie gość! — powiedziała jej dnia pewnego. Sąsiad mój, kret, odwiedza mnie często. Posiada on dużo jeszcze większe niż ja bogactwa, ma wspaniałe sale i chodzi ubrany w aksamitne futro. Gdybyś go dostała za męża, niczegoby ci nie zbrakło w życiu. Tylko jest ślepy. Musisz mu opowiadać najpiękniejsze historyjki jakie znasz.
Ale Paluszka nie chciała znać sąsiada, bo był kretem. Przybył ubrany w aksamit i złożył swe uszanowanie. Był bardzo bogaty i — jak mysz mówiła — bardzo uczony. Mieszkanie jego w istocie przenosiło obszarem dwadzieścia razy jamę myszy polnej, umiał też dużo, ale znieść nie mógł słońca ni kwiatów i, nie widząc ich nigdy, wygadywał najgorsze o nich rzeczy. Paluszka dała się nakłonić do śpiewu. Zanuciła pieśń „Chrabąszczu majowy“ i „Ksiądz proboszcz kosił siano“ a kret, zachwycony pięknym głosem, zakochał się w niej na zabój. Ale nie powiedział na razie nic, gdyż był niezmiernie rozważny.
Niebawem wykopał długi chodnik, łączący mieszka nie myszy z jego apartamentami i po kurytarzu tym pozwolił spacerować do woli myszy wraz z Paluszką. Prosił przytem, by się nie bały martwego ptaka, leżą-