Łabędź poleciał dalej nad łąką, gdzie siedział pod drzewem młody pasterz, opodal owiec swoich. Skrzydła łabędzia uderzyły o liść drzewa, tak że spadł na kolana pasterza, który zaczął mu się przyglądać z uwagą. Podziwiając przecudne żyłki liścia, jął myśleć, podziwiać zjawiska przyrody, potem zaś natrafił na człowieka dobroczynnego, poszedł do szkół i został wielkim uczonym.
Łabędź doleciał do wspaniałego lasu, pośrodku którego było jezioro otoczone cudnemi kwiatami. Znużony skwarem siadł na wodzie i wykąpał się.
Po lesie chodziła biedna kobieta, zbierając susz na opał. Miała u piersi niemowlę. Właśnie szła zpowrotem do domu, gdy ujrzała jak złoty łabędź szczęścia ulatuje z wód jeziora w obłoki. Znikł w dali, ale zostawił w trawie na brzegu złote jajo, a biedaczka podjęła je i schowała w zanadrze.
W jaju zaczęło się coś ruszać, skorupka pękła i wyszedł z niego mały złoty łabędź z czterema pierścieniami na szyi. Kobiecina miała w domu jeszcze trzech synów, przeto zrozumiała, że te pierścienie są dla niej przeznaczone. Wzięła je, a młody łabędź uleciał w powietrze.
Ucałowała pierścienie, dotknęła nimi piersi chłopców, potem zaś włożyła każdemu jeden na palec.
Najstarszy z nich lubował się w lepieniu figurek z gliny. Został słynnym rzeźbiarzem i stworzył grupę „Jazon, zdobywca złotego runa“.
Drugi biegał po polach zrywał kwiaty i owoce, a wyciśniętym z nich sokiem malował różności. Został on wielkim malarzem.
Trzeci wziął pierścień w zęby i jął po nim uderzać palcem, tak że mu brzęczały w głowie najcudniejsze melodje. Został on sławnym pieśniarzem.
Strona:Hans Christian Andersen - Baśnie (1929).djvu/172
Ta strona została skorygowana.