Na starej, poczerniałej od wieku komodzie mnóstwo było rzeźb, wywijasów, kwiatków i figurek, jak to zwykle widzimy na starych meblach. U samego szczytu wyrzeźbiony był człowiek dziwaczny, o capich nogach z różkami i bródką. Był to pierwszy marszałek wojenny Jego Królewskiej Djablej Mości. Mimo to wojen nie prowadził, ale stał spokojnie, gdyż był wyrzeźbiony z drzewa. Stał i spoglądał na dół, gdzie były jeszcze trzy inne figurki.
Pośrodku siedział porcelanowy Chińczyk i kiwał głową. Tyle tylko umiał, ale umiał to doskonale. Mógł kiwać głową przez tydzień, za jednem jedynem potrąceniem.
Z lewej strony Chinczyka stał kominiarz z porcelany zrobiony. Był on mimo swego zawodu bardzo czysty, gdyż nie wiedział wogóle co to komin. Twarzyczkę rumianą zrobiono mu przez zapomnienie widać, chociaż wypadało ją poczernić trochę bodaj.
Po prawej stronie Chińczyka stała prześliczna pastereczka, także z porcelany. Miała złocone buciki, złocony kapelusz i złoconą laskę, a u piersi czerwoną różę.
Pasterka zaręczyła się z kominiarzem, gdyż byli tak blisko siebie i oboje mieli ciała porcelanowe. Uczynili to wbrew woli Chińczyka, który chciał oddać pasterkę rzeźbionemu pierwszemu marszałkowi wojennemu Jego
Strona:Hans Christian Andersen - Baśnie (1929).djvu/177
Ta strona została skorygowana.