Strona:Hans Christian Andersen - Baśnie (1929).djvu/219

Ta strona została przepisana.

jak żagle łodzi. Pragnę przyjrzeć im się zbliska, choćby przyszło potem umrzeć. Jestem brzydkie, nie mam prawa pływać wraz z niemi, przeto mnie zabiją! Ale niechże i tak będzie. Mam dość prześladowań i cierpień!
Szumiąc skrzydłami zleciało brzydkie kaczę na wodę i przejrzało się mimowoli.
O jakież je ogarnęła radość i jakie zdumienie!
Wysiedziane przez kaczkę było mimo to łabędziem, gdyż się wylęgło z łabędziego jaja i rasa jego wyszła w końcu na jaw!
Młody łabędź zapomniał odrazu wszystkich utrapień życia swego, a towarzysze otoczyły go, witając życzliwie.
Na brzegu ujrzał niebawem kilkoro dzieci, a jedno z nich zawołało:
— Jest jeszcze jeden! Przybył nowy łabędź!
— Przybył nowy! Przybył nowy! — zaczęły wołać — I to najpiękniejszy z wszystkich!
Pobiegły po ciastka i przysmaczki, rzucały je hojnie w wodę, a młody łabędź, zawstydzony tem, że go zwano najpiękniejszym, schował głowę pod skrzydło, rozpamiętując smutne losy swoje.
Ale inne łabędzie dodały mu zaraz otuchy i po chwili pływał wspaniale po lustrzanej wodzie, tak szczęśliwy, jak nigdy, we śnie nawet dotąd.