Strona:Hans Christian Andersen - Baśnie (1929).djvu/51

Ta strona została przepisana.

— Czy prawdę mówicie? — zawołała Zosia. — Dokądże jechała Królowa Śniegu? Może wiecie i to?
— Sądzimy, że jechała do Laponji, gdyż tam jest śnieg i lód! Zapytaj zresztą młodego rena, który stoi przywiązany w zagrodzie.
— Tak! tak! — powiedział ren. — Tam jest dużo śniegu, lodu, tam kraj szczęśliwy! Można tam, sobie biegać po lśniących rozłogach do woli! W Laponji ma Królowa Śniegu swój pałac letni, ale jej pałac zimowy mieści się przy biegunie północnym, na wyspie zwanej Szpichergiem.
— O drogi, kochany Janku mój! — westchnęła Zosia.
— Śpij, i nie gadaj przez sen! — powiedziała dzika dziewczyna. — Inaczej przebiję cię nożem!
Nazajutrz opowiedziała jej Zosia wszystko, co mówiły dzikie gołębie, a dzika dziewczyna pokiwała głową i spytała rena:
— Czy wiesz, gdzie jest Laponja?
— Któż to wiedzieć może lepiej odemnie? — zawołał, a oczy mu rozbłysły. — Wszakże tam się urodziłem i wychowałem! Tam biegałem po śnieżnych rozłogach!
— Słuchajże! — zwróciła się dzika dziewczyna do Zosi. — Wszyscy rozbójnicy poszli w las, została jeno matka moja. Ale pociągnie ona na śniadanie spory łyk z dużej flaszki i zaraz potem zaśnie. Wówczas uczynię coś dla ciebie.
Rzekłszy to, skoczyła z posłania, rzuciła się matce na szyję, wytargała ją za wąsy i brodę i zawołała:
— O ty, droga moja kózko! Dzień dobry ci!