Strona:Hektor Malot - Bez rodziny.pdf/29

Ta strona została uwierzytelniona.
—   23   —

cały wieczór nie opuścił mieszkania. — Położyłem się spać, nie znalazłszy sposobności, na jaką oczekiwałem.
Zasnąłem, mówiąc sobie, że nazajutrz matce wszystko opowiem.
Lecz zbudziwszy się nazajutrz rano, spostrzegłem, że matki niema. Szukałem jej napróżno po całym domu.
— Matka poszła do wsi po zakupna, — rzekł do mnie Barberin, — wróci dopiero po obiedzie.
Dziwna obawa ścisnęła mem sercem. Przeczuwałem, że jakieś niebezpieczeństwo mi grozi.
Barberin śledził mnie wzrokiem, który mnie jeszcze większym niepokojem napełniał. Aby nie czuć jego wzroku na sobie, wybiegłem do ogrodu.
Był to niewielki ogródek, lecz wielkiej dla nas wartości, bo on nas żywił, dostarczając nam prócz zboża wszystko, co spożywaliśmy: pereczki, szablaczek, kalafjory, marchewkę. Każdy skrawek ziemi był wyzyskany, a jednak matka Barberin dała mi mały kącik, w którym nagromadziłem najróżniejsze rośliny i trawy, które przy pasieniu krówki wykopywałem w lesie lub na pastwisku i przesadzałem potem do mego ogródka, jedno obok drugiego, jak mi się udało.
Bezwątpienia, że mój ogródek nie był pięknym, lecz pięknym mi się wydawał, bo należał do mnie i był mojem dziełem. Zwłaszcza część mego ogródka, w której zasadziłem jarzynę nieznaną we wsi, — bulwy, — była przedmiotem mej wielkiej troskliwości. Powiedziano mi, że bulwy lepsze są od kartofli, bo przypominają smakiem karczochy i inne jeszcze jarzyny. Odtąd przemyśliwałem tylko ciągle o wielkiej niespodziance, jaką sprawię matce Barberin. Nic jej nie powiedziałem o tem, że zasadziłem bulwy, a gdy wypuszczały kwicie, mówiłem jej, że to są kwiaty. Ale gdy wyrosną, to pozrywam pokryjomu moje bulwy, sam je ugotuję. W jaki sposób? Nie wiedziałem, ale wyobraźnia moja nie zaprzątała się takiemi drobnostkami. Wyobrażałem sobie już naprzód, jak matka Barberin ucieszy się, gdy