Strona:Helena Mniszek-Książęta boru.djvu/109

Ta strona została uwierzytelniona.

Hej! czy tylko Borowienki? ........
Taki sam szczupły orszak niosący święty ciężar, wysuwa się z Dolinek i ze Zborów i z Wapni, hej! Boże miły! i ze wszystkich wsi na całem Podlasiu.
Wszędzie po wsiach ludzie nie śpią, choć w chatach ciemno, wszędzie stróże czuwają, wszędzie z po za stogów zboża, z za węgłów i płotów biegną na pola ciekawe oczy kobiet mężczyzn i dzieci. I wielki błyszczący księżyc ze swych wysokości patrzy na to co się dzieje, ale i on niezdradzi. On wiele widział sekretów na ziemi w czasie swych wędrówek nocnych, już się pono nawet nie dziwi.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Orszak ludzki z ciężarem stanął na rozdrożu wśród pól. Rozległy się przytłumione głosy. Ludzie zaczęli wykopywać spróchniały, bardzo stary krzyż.
Inni kopali obok głęboki dół wązki i długi. Wszyscy pracowali w milczeniu, szepcąc słowa modlitwy, sapiąc jakby z obawy.
— Żeby tylko kto traktem nie jechał, — szepnął jeden z kopiących.
— Eee! Bóg łaskaw, bo to my jedni? jak kraj szeroki wszędzie taka sama robota — odrzekł drugi.
— Jużci! na chwałę Bożą robienia.