Strona:Helena Mniszek-Książęta boru.djvu/251

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale aby dojść do tej wielkości, jaki obrać przedmiot naukowy, w czem się kształcić, co wznieść do potęgi, jaki czyn wyolbrzymić i siać go rozumną dłonią? Być matematykiem to niebotyczny przedmiot, mówią, że zbyt suchy, ależ to kolos przecie! Dla ludzkości to duży punkt, można pod hasłem matematyki szerzyć wszechdobro i dla siebie zyskać sławę.
Podobno zdolności do tego przedmiotu mam duże. Zatem wybrać ten właśnie.
No, jeszcze co? Całe wakacje, ależ gdzie tam, cały rok nad tem rozmyślam — biada Jurek — i dojść do rezultatu nie potrafię.
Być doktorem, lekarzem, uzdrawiać chore masy ludzkich istnień, nieść i szerzyć zdrowie. To zadanie wielkie i pełne poświęcenia. Kto zdrów fizycznie, ten może łacniej rozniecić w sobie wszelkie zdolności, rozszerzyć ducha.
Zatem leczyć ciało, bo to grunt.
Eee! Nie, to nie dla mnie, to bardzo szczytne, ale monotonne i pozbawione wszelkiej poezji. Jeśli w tem istnieje nawet pewna poezja, to ukryta i bardzo względna. Można tę naukę doprowadzić do stopnia non plus ultra, ale to już suchy przedmiot, zarobkowy. O lekarza z idei i dla idei tak trudno, jak o rutynowanego fachowca, robigrosza — z poety prawdziwie natchnionego. Jeszcze nie to!
Filozofja, filologja, historja... hm! albo ja