Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 1.pdf/140

Ta strona została przepisana.

— Eh, babuszko, jakby chciał, to by mnie miał miijon razy. Ale nie chciał. Wtedy wiedziałam, że mnie miłuje.
— Jak siostrę, co? ha? tak gadał?
— Nie, tego nie mówił i ja, sama czułam, że inaczej i chcę, żeby mnie miłował jak kochankę. Niech moje ciało tylko miłuje, to mi wystarczy, a zechce to niewolnicą jego będę, byle mnie nie rzucał, byle był ze mną.
— Ty niewolnica? Księżniczka Olga Czhangirani! To nie dla ciebie I Ty gruzinka...
— A moja matka, pamiętasz? Samaś mi opowiadała: dumna księżniczka, bogata ze sławnego rodu Czarawdżadzów, porwana przez ojca mego, bo mu jej dać nie chcieli, choć on był też kniaź i gruzin. Miłowała go tak bardzo i niewolniczo, że kiedy on podjudzony przez wroga posądził ją o zdradę i w szale rozpaczy i gniewu rękę na nią podniósł, Milica, matka moja, upadła mu wtedy do nóg i buty jego całowała.
— Tak i jest — westchnęła Tatarka. — Kniaź ją biedną w furji uderzył po białych plecach szpicrutą, a ona woła: „Bij mnie, Arczyłł, kiedy mnie nie wierzysz, tylko nie odpychaj od siebie i miłuj mnie zawsze jednakowo.“
— Ot i widzisz! Tak i ja Romana miłuję a ty chcesz, żebym...
— Czekaj, ty o jednem, sokoliczko, zapomniała, że co innego było tam, a co innego tu.
— Wiem co chcesz powiedzieć, — rzuciła się Olga — że ojciec, był mężem Milicy.
— No i to, ale to nie najważniejsze, jest, doniu, jeszcze coś innego...
— Chcesz mówić, że Roman ma żonę?
— To ważne, bo Chrystus nie pozwala rozrywać małżeństwa! Ale najważniejsze to, że twój ojciec miłował Milicę tak, że świata za nią nie widział. Miłował nietylko jej ciało przepiękne, ale jej duszę, jej serce, każdą jej myśl, każde jej tchnienie. A jak ona biedna chorowała długo po tobie, to nie tknął jej przez ca-