się od niej wyzwoli. To go niepokoiło, tembardziej, że wspólna ich ucieczka zapowiadała się jeszcze na czas dłuższy. Postanowili bowiem uciekać do Gruzji, gdzie Olga miała swoich bliskich krewnych i skąd przy ich pomocy o wiele łatwiej i bezpieczniej mogliby opuścić Rosję. Sama zapowiedź tej podróży, była dla Poboga męką dręczącą. Mogła przytem podróż trwać bardzo długo i coraz bardziej przywiązać go do Olgi. Bał się tego a wiedział, że już jest związany z temi kobietami do końca ich ucieczki. Postanowił sobie, że gdy tylko opuszczą Rosję, natychmiast pożegna Olgę i przez Rumunję powróci do Polski, do siebie. Wyobrażał sobie nieprzyjemny moment rozstania z księżniczką, lecz jednocześnie czuł w sobie siły niezmożone do walki i pewność zwycięswa.
∗ ∗
∗ |
Gdy błysnął ranek, uciekinierzy stojąc nad brzegiem rzeki, okolonej bujnym lasem, patrzyli tęsknie w dal, na sine, bystre fale, które miały ich unieść ku wolności. Chazmara z tryumfem ładowała sakwy do łodzi, kołyszącej się u brzegu. Na wyrażone przez Poboga słowa podziwu, odrzekła z dumą:
— Coby ja była za rab kniazia nieboszczyka i kniażny sieroty, żeby ja nie przewidziała, że z nią będę uciekać ze Zruba i żeby nie przygotowała wszystko naprzód? Toż prawie całą zimę byłam sama i mogłam robić, co chciałam.
— Ale że tej łodzi nikt nie wypatrzył nawet w takich jak te szuwarach?
— Tu pustka! dokoła błota wielkie, grzęzawiska, tu nikt lądem nie przyjdzie, a rzeką choćby kto i płynął, łodzi nie dojrzy, za dobrze była schowana, a zresztą...