Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 1.pdf/19

Ta strona została przepisana.

go kamerdynera, który uczył jeszcze strzelać hrabiego Augusta Mohyńskiego, a potem małego Wara. Na takich wycieczkach Edward koczował w puszczy, karmił się zwierzyną, sypiał w szałasie z chróstu dla rozmaitości, gdy go znudziły wygodne leśniczówki. Potem nagły przypływ fantazji rzucał go znowu do pierwszej stacji kolejowej i War prosto z szałasu w puszczy, pędził gdzieś w świat. Bywało i tak, że Edward w Lizbonie, w Marsylji albo w Hłowatynie nagle z miną melancholijną powiedział sobie: „Muszę jechać do Krakowa do cioci „kalendarz“, tak nazywał hrabinę Oktawję Mohyńską, żonę hrabiego Augusta, zwaną „Oktawą“ z powodu swej tuszy.
— Niech mi ciocia przyponmi ile mam lat i że się powinienem ustatkować.
W Krakowie nacieszył się ciocią „kalendarzem“, która nietylko po raz setny wypowiedziała mu datę jego urodzin, postarzając go zawsze, ale i zdradzała mu lata wszystkich znajomych panien i mężatek. Często War łapał hrabinę Oktawę za rękę i wołał tragicznie:
— Ciocia z arytmetyki życiowej uznaje tylko dodawanie. Ciocia nie była przy urodzeniu Mimi, a ja wiem, że ona jest o wiele młodszą.
Hrabina Mohyńska oburzała się wielce.
— Nieprawda! napewno ma teraz dwadzieścia dziewięć lat, co mi tu będziesz opowiadał!...
— A ja wiem, że najwyżej ma dwadzieścia cztery, bo za parę miesięcy będzie solennie obchodzone srebrne wesele małżeństwa jej rodziców, na które jestem zaproszony.
— To było dużo przedtem — krzyczała w zapale nieustępująca ciocia „kalendarz“.
— Na cztery lata przed ślubem?... ciociu gwałtu!... Matka Mimi jeszcze z klasztornej ławy poszła do ołtarza... Moja mama mówi, że miała szesnaście lat.
— Twoja mama nie pamięta nawet, kiedy się sama urodziła!...
— A ciocia pamięta swoje urodziny?
— Ja?... wybornie!... Cóż to sobie myślisz !...