Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 1.pdf/48

Ta strona została przepisana.

koni, krów, słoma się kończyła. Mnóstwo braków trzeba było łatać, zapobiegać, sztukować, a nie było za co.
Ciężka zaduma znikła odrazu z twarzy pani Teresy, gdy ujrzała dzieci. Ubrane już podbiegły do niej z okrzykiem:
— Mamuś, paciolek... zapomniałaś? — wołała złotowłosa Joasia, którą matka chwyciła na ręce.
— Mamuś, czy pan oficer jeszcze śpi, czy pan oficer już nie ranny? a jak jego bolszewicy poranili? a czy on nie miał szabli przy sobie, żeby zabić bolszewika? — zarzucił Celuś matkę pytaniami.
Po chwili wszyscy troje klęczeli przed obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej i Celuś mówił poprawnie „Ojcze nasz“, powtarzany skwapliwie przez Joasię, poczem nastąpiła modlitwa do Anioła Stróża i „Pod twoją obronę“, odmawiane przez panią Teresę. Dzieci utkwiły oczęta w obrazie Najświętszej Panny, a gdy matka modlitwę skończyła, Celuś odezwał się uroczyście:
— I daj nam Boże spokój i szczęście i od wojny ocal naszą Polskę i żeby tatuś prędko wrócił do nas...
— Żeby tatuś był zdjowy i pjędko psijechał.
— Nie przeszkadzaj, Asiu, — oburzył się Celuś.
— Ja tyś sie modlę za tatusia...
—....i nas wszystkich w zdrowiu zastał — dokończył Celuś z powagą.
—...i chjeba nasiego powsiedniego i bujki z masiem daj Boziu dla tatusia. Amen. — śpiesznie wyrecytowała Joasia, bojąc się, że jej przerwą.
— To już było w „Ojcze nasz“ — zawołał Celuś.
Pani Teresa przytuliła główki dzieci do piersi, pieściła je i ucałowała, poczem z Joasią na ręku poszła za Celusiem, który biegł powiedzieć rannemu oficerowi dzień dobry.
Po opatrunku i po obiedzie Jerzy spał znowu, a we dworze dzień jesienny zwykłym swoim codziennym trybem skłaniał się ku wczesnemu zachodowi. Pani Teresa z Karwackim odbyła naradę gospodarczą, sama zajrzała do