Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 1.pdf/51

Ta strona została przepisana.

opieki. A teraz przybył Strzełecki. Los jego wzruszył panią Teresę, współczuła mu serdecznie i już myślała o tem, jak mu dopomóc, aby nie czuł tak dotkliwie złego losu, który go wraz z innymi brutalnie wyrzucił z gniazda rodzinnego. I nagle przyszedł jej na myśl Edward Zebrzydowski, młody miljoner kresowy. Poznała go już jako Pobożyna. Więc i on pozbawiony swego Hłowatyna i Derbyszcz, ozdoby tamtych stron kresowych?... Teresa nie wyobrażała sobie tego młodzieńca świetnego, zepsutego zbytkiem życia, bez jego złotej oprawy. Ten piękny chłopak, wybraniec fortuny, fantasta, dla którego cały świat stał otworem, jakże on będzie się czuł w obecnych warunkach życia. Ha! musi się zastosować do nowego bytu, albo zginie, albo się weźmie za bary z samym sobą, bo los go jeszcze stosunkowo od innych, choćby od Strzełeckiego, oszczędził bardzo. Gdyby tylko chciał taki War Zebrzydowski, mógłby jeszcze pomagać innym swoim rodakom, wyzbytym rodzinnego kąta.
Pani Teresa uśmiechnęła się na wspomnienie Wara.
— Jak też on teraz wygląda, może się już ożenił?...
Wspomnienia biegły w przeszłość, w owe lata przedwojenne, w pierwsze lata jej małżeńskiego pożycia z Romanem. Promienne czasy ich szczęścia, samem wspomnieniem rzuciły blask na twarz Tereni i rozjaśniły ją. Czy takie szczęście jest wogóle możliwe na świecie, jakie było wówczas udziałem ich obojga?... Możliwe, bo istniało, kwitło całą pełnią uroku jak kwiat majowy, kraszony słońcem. Te same oto Uchanie były dla nich jakby bajką czarowną. A przebywanie ich w Krążu... gdzie zamek ponury odżył i także jakby zakwitł pod wpływem ich młodości i szczęścia. Nawet mroczna zawsze babka Gundzia rozjaśniała oblicze swe na ich widok... A ich podróże wspólne po kraju i zagranicą?... zwiedzanie cudów świata, morskie wycieczki... Szeroko, swobodnie, świetnie, a wszystko to ozłocone miłością Roma, odurzającą czarem piękna i słodyczy życia... A nawet i ten War, jego miłość dla niej, jego uwielbienie, któremu