Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 1.pdf/63

Ta strona została przepisana.

przeżyte obrazy... Więc bitwa z bolszewikami,... atak nasz, wreszcie ten wybuch szrapnela i kontuzja.
Mgła jakaś, niepamięć, ból straszliwy i ocknięcie się na wozie bolszewickim, niepojętym dla mnie samego sposobem. Odwrót bolszewików, groźba śmierci zapowiedzianej niedwuznacznie... Wreszcie ta noc deszczowa, wietrzna... i moja ucieczka... Pełznięcie przez las... męka włóczenia nogi za sobą, potem sen, wizja matki... smółki... Gdy myśl ocknęła się całkowicie, wtedy już występowały szczegóły najdrobniejsze. Odzyskałem świadomość, czułem się zdrowym, lecz gdy się poruszyłem energicznie, by powstać z pościeli, krzyknąłem z bólu. Poczułem, że nogę mam grubo obandażowaną...
W tem do izby wszedł mężczyzna, wysoki, niezwykle chudy, z dużemi czarnemi wąsami i czarnemi oczami. Zrobił na mnie wrażenie bolszewika. Zadrżałem i musiałem okazać to wyrazem twarzy, bo podsunął się prędko i rzekł łagodnie.
— Obudził się pan, to i chwała Bogu!... Przez dwie niedziele kłoda była, a ot i ożył!...
— Gdzie jestem? — spytałem uspokojony polską mową i tonem słów.
— A na gajówce! Ja gajowy tych lasów. Znaleźli my pana, zamroczonego na skraju lasu. Nie daj Boże jak pan wyglądał. Noga jak ceber, głowa i całe ciało w ogniu. I nie wiem skąd tak rakiem przylazł, ślad od nogi na mchu został, jakby kto kowadło wlókł... Jeszcze na drugi dzień za tym śladem poszedłem; ale na suchych igłach ślad przepadł. Myślałem, że może więcej żołnierzy zostało w lesie, obszedłem cały bór, aż do gościńca, ale nigdzie już nikogo. Pan był sam?
— Sam! — odrzekłem.
— Czy to pan w bitwie ranny?
— Rannego w bitwie wieźli mnie bolszewicy do niewoli, więc uciekłem.
Gajowy ręce rozłożył ze zdumieniem.