Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 1.pdf/93

Ta strona została przepisana.

zupełnie życia i jego praw. Gdy została sama, los oszczędził jej także nauk i doświadczeń na tem polu.
Zostawszy sanitarjuszką, zjednywała sobie wszystkich swoim czarem i słodyczą, onieśmielała do siebie oficerów. Żołnierze ją ubóstwiali, siostry-sanitarjuszki nazywały ją wprawdzie aniołkiem, lilijką, często z ironją i niechęcią z powodu jej niewinności, lecz ujęte jej swoistym czarem, oszczędzały ją również. Całą brutalność treści życia, poznała dopiero jako żona Wacława. Nieznajomy myśliwiec z wycieczki leśnej, dał jej poznać pierwszą poezję życia, pierwsze upojenie pocałunku, niewinne, a tajemnicze źródło miłości. Z Wacławem poznała nagą prozę życia, od tej chwili zamknęły się dla niej wszelkie jego ponęty. Dla męża zrodził się wstręt, była w niej jakaś obraza i okrutne upokorzenie. On zdruzgotał w niej ideał życia. Gdyby nie była wierząca, może rozpacz popchnęłaby ją do samobójstwa, lecz zbyt często śniła matkę swoją, którą ubóstwiała, i która ją od tego strzegła. Sugestją pozagrobową wywierała na córkę wpływ mistyczny i silny. Im więcej się Dada męczyła w pożyciu z Wacławem, tem ta sugestją z zaświatów płynąca, stawała się mocarniejszą i bardziej odczuwaną. Dada miewała halucynacje, widziała w wyobraźni matkę, która jej nakazywała wytrwać w męce i w tym nakazie była dla Dady nadzieja tak wyraźna, że... nie śmiała o niej myśleć. Mając dobre serce, nie chciała dla Wacława jego zguby, podobna myśl ani na chwilę nie powstała w jej mózgu. Jednakże podświadomie cała jej istota żyła oczekiwaniem czegoś, co przyjść musi, a co będzie jej wyzwoleniem. Myślała o tem, że wyzna wszystko Wacławowi i że on sam ją od siebie uwolni. Myślała o wstąpieniu do klasztoru, myślała nawet bez przykrości o własnej śmierci, tylko nigdy o śmierci Wacława. A jednak przeczuła ją i zdołała się oswoić z tą marą nawiedzającą ją od czerwca już coraz częściej i coraz uporczywiej. Gdy Strzełecki oznajmił jej, po długich badaniach, że Wacław zginął W czerwcu,