Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 2.pdf/118

Ta strona została przepisana.

i lepszy. Trzeci skierowałby się tam, gdzie mu najdogodniej. A czwarty wreszcie zły, że nie on daje dyrektywy, nagadałby mi impertynencji, za które wyleciałby za drzwi, mnie zaś po raz setny ogłosiliby brutalem, oponentem z zasady i... finita la comedia.
— Rozumując tak, do niczego nigdy nie dojdziemy. Ludzie wybitni intelektualnie powinni się przepychać poprostu do kierownictwa, nie zważając na sarkanie malkontentów, ani na odpadanie oponentów, którzy umieją jedynie krzyczeć bez treści.
— Treścią bywa tu najczęściej własny zysk lub strata, choćby niekiedy groszowa. Albo prosta zawiść, zrobić innemu na przekór. Widzę, że w panu jest zapał, panie Strzełecki, proszę mnie uważać zawsze za poplecznika pańskich idei. Będziemy razem próbowali. Ja tu już dawno zaczynałem, lecz nigdy nie dozwolono mi skończyć żadnej najmniejszej budowy.
Zjazd był liczny istotnie, zwłaszcza młodzieży. Przyjechał i Konopski, wysoki, grubo ciosany, parobkowaty, przystojny zresztą i bardzo pewny siebie.
Strzełecki spojrzawszy na niego, zastanowił się:
— Gdzie ja go widziałem?
Zauważył, że Konopski na jego widok zbladł, a potem poczerwieniał nagle i zaczął się przed nim wyraźnie ukrywać.
Zabawa wrzała. Wycieczka do lasu wozami i na koniach dostarczyła mnóstwo epizodów, które rozżarzały oczy niewieście i męskie.
Panie Justa i Bójska, otoczone zgrają lecących na łatwe zdobycze młodzieńców, były w swoim żywiole i starały się prześcigać z sobą. Jerzy był jednym z najbardziej rozrywanych i mógł sobie zanotować dużo wrażeń nie tyle zachwycających, ile sensacyjnych. Prócz pań o bujnych nadmiernie temperamentach, snuło się kilka młodszych panien, które, jak Strzełecki zauważył, nie bardzo wiedziały co z sobą robić i do kogo się przyłączyć, bowiem młodzież interesowała się bardziej niewiastami, u których można było coś skorzystać i zabawniej, bez żadnych skrupułów flirtować. Strzełecki zdo-