Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 2.pdf/176

Ta strona została przepisana.


W pociągu pośpiesznym Bukareszt — Warszawa, w osobnym przedziale pierwszej klasy, leżał na kanapie Roman Pobóg, pogrążony w głębokim śnie. Miał gorączkę. Ogniste wypieki na wychudzonych policzkach, oczy zapadłe i szybki, nierówny oddech wzbudzały straszny lęk w pochylonej nad nim kobiecie. Olga księżniczka Czhangirani, siedząc na przeciwległej kanapie wpatrywała się uparcie w twarz chorego, suchą i zmizerowaną. Przez okno otwarte wlewał się do przedziału zapach rzeźwy wczesnego poranku. Wesoły promień słońca wniknął do wewnątrz i zaigrał czerwonym refleksem na pluszu obicia, nad głową Romana, ukłuł go w zamknięte powieki. Zadrgały lekko. Chory poruszył się gwałtownie, coś zamruczał niezrozumiałego. Olga powstała i opuściła storę w oknie. Pledem okryła Romana i ostrożnie wlała mu do ust jakąś miksturę. Uspokoił się i znowu zasnął. Olga westchnęła z ulgą. Po całonocnej, silnej gorączce i malignie Romana czuła się śmiertelnie znużoną. Ale znużenie jej było nietylko fizyczne lecz i duchowe. »
Od czasu opuszczenia Gruzji, miłość jej dla Poboga przekształciła się w niewysłowioną mękę duszy. Pobóg okazywał jej dużo serdeczności, ale płomień jego zgasł. Olga wyczuwała, że on już całym sobą jest w Polsce, że tam dąży i żyje tylko nadzieją ujrzenia żony. Podczas podróży morzem do Konstantynopola, Roman był bardzo wycieńczony i zdenerwowany. Stosunek ich był pozornie dobry. Przed ludźmi byli kolegami w niedoli i wybornie grali swoją rolę. Ale w istocie wśród nich obojga zmieniło się wszystko zasadniczo. Olga pragnęła Romana zjednać sobie, przykuć go do siebie. Ale jednocześnie odczuwała, że Roman widzi mękę jej duszy, że to go wobec niej krępuje i niejednokrotnie wzrusza. Widziała