Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 2.pdf/178

Ta strona została przepisana.

Olga mogła być tylko ujętą, gdyby nie szalony poryw zazdrości i gwałtowności jej krwi. Nie zdołała powstrzymać wybuchu i półprzytomna jęła mu wyrzucać jego obojętność. Czyniła mu gorzkie wymówki, rzucała mu w oczy niesłuszne zarzuty. Wreszcie nastąpiła chwila najokropniejsza, gdy Pobóg wyprowadzony z równowagi, wyznał jej szczerze, że nie kochał jej nigdy. Prawda wypowiedziana przez jego usta była dla niej ciosem. Olga targnęła się na własne życie. Gdy w najwyższem podnieceniu wybiegła z pokoju do siebie, Pobóg jakby wiedziony przeczuciem pobiegł w ślad za nią i... zdążył wyrwać jej kindżał z ręki w ostatniej, chwili, ale sam wzburzony jej furją, nie władając już nerwami, doprowadzony do ostatnich granic, zerwał na sobie bandaże. Krew go zalała i padł bez czucia.
Na te ostatnie wspomnienie księżniczka Czhangirani cała drżąca wychyliła się z okna wagonu, poddając twarz rozpaloną chłodzącym powiewom poranku. Oczy Olgi osnute mgłą przerażających wspomnień błądziły po polskich łanach rozfalowanych zbożami, pełnych zieleni i bladego złota, radosnych latem i spokojem. I do duszy Olgi zaczął wpływać spokój dobroczynny, jakby źródłem jego była nie tylko ofiara uczyniona z jej strony, ale jakby spokój ten szedł do niej z owych pól młodą nadzieją rozpromienionych, z pól ojczystych Poboga.
Okrutna scena w Konstantynopolu była ostatnią burzą — orkanem w duszy Olgi. Gdy ujrzała Romana zalanego krwią na podłodze, na którą runął niemal bez życia, wówczas odrazu nastąpił w niej przełom gwałtowny. Usłyszała w sobie głos wuja Bagrata, wypowiedziany jakby głośno, na jawie: „bądź Gruzinką nie tylko z zapałów krwi.“ Zgasła w niej obraza, gniew i zazdrość ustąpiły miejsca rozpaczy, że zabiła Romana. Wszystkie jej uczucia przeistoczyły się wtedy w energję, by go ratować. Jedno jedyne słowo, które Pobóg wypowiedział, w krótkiej sekundzie odzyskanej przytomności, że chce umrzeć w Ojczyźnie, stało się dla Olgi odrazu wolą jej serca. Przebrnąwszy wszystkie trudności i przeszkody wyjechała z Konstantynopola do Warszawy, wioząc Poboga stale