Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 2.pdf/187

Ta strona została przepisana.

— On wygląda jakby na drugi dzień po ślubie. Jakoś i ta choroba w oczach ginie i ucieka od niego. Doktór mówił, że przywieziono go do Warszawy nieprzytomnego. Podobno przechodził różne tarapaty. Był w niewoli bolszewickiej, z której uciekł z jakąś księżniczką Gruzinką. Potem w Gruzji był gościem owych książąt i wreszcie, podczas zajmowania Gruzji przez Sowiety, w jakiejś potyczce z bolszewikami został ranny. Potem przeszli granicę Małej Azji i z Trapezundu odpłynęli do Konstantynopola. W podróży rana mu się odnowiła, a że chciał umierać w Ojczyźnie, więc go ta księżniczka przywiozła do Warszawy.
— Skąd wuj to wszystko wie?
— Mówił mi doktór w lecznicy a trochę sam Pobóg. Ale on jakoś bardzo pobieżnie i krótko.
— A jakaż to księżniczka?
— Doktór mówił mi nazwisko, lecz nie zapamiętałem. Podobno bardzo piękna, mieszka zdaje się tu w Bristolu.
— W Bristolu? Czyż możliwe?
— Ha! gdyby nie to, żeś wczoraj wieczorem przyjechał do Warszawy, już byś ją znał. Co? O War, jesteś niepoprawny!
Zebrzydowski rzucił znowu mimowolne spojrzenie na Olgę, która z niezmierną uwagą mięszała łyżeczką w filiżance kawy.
— Trzeba się jednak będzie dowiedzieć — rzekł Zebrzydowski.
— Właśnie — odrzekł hrabia August. — Warto byłoby ją zobaczyć. Gruzinki bywają prześliczne. I wiesz co mi w głowie świta?
— Naprzykład?
— Że tam coś między nią a Pobogiem musiało być.
— Przecież on zakochany w żonie.
— Nie udawaj naiwnego, bo ci z tem nie do twarzy. Pobóg żonę kocha i w takiej Tereni może być nawet ustawicznie zakochany. Ale gdy był prawie rok w niewoli, daleko od żony i obcował z piękną księżniczką, mieszkał z nią, gościł u nich, ach mój drogi! Taki Pobóg!