Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 2.pdf/192

Ta strona została przepisana.

ją pożegnał: „bądź Gruzinką nie tylko z zapałów krwi.“ Pod wpływem bólu i żałoby w sercu, Olga jęła robić z sobą rachunek sumienia. Słowa księcia Bagrata były czynnikiem oskarżającym ją wobec niej samej. Zaczęła poważnie rozsądzać obecność swoją w Warszawie, teraz gdy już nic ją z Pobogiem łączyć nie powinno. Zasłyszana rozmowa obu panów w restauracji o Pobogu i jego stosunku do żony, była także światłem, które w połączeniu z dostrzeżonem przez nią samą powitaniem Poboga z Terenią olśniło ją jaskrawą prawdą faktu, że wszystko skończone i że słowa wuja Bagrata były proroczemi. Pobóg jej nie kochał, nie zatrzymała go przy sobie. Szał krwi zgasł, serce jego było przy żonie.
„Bądź Gruzinką nie tylko z zapałów krwi“ powtarzała sobie Olga z uporem, bo oto w tym momencie postradała już wszystko. Ostatnią złudę w miłość człowieka bezmiernie kochanego, który od niej odszedł, i opiekuna, prawie ojca, którego jej zabrali.
— Arczyłł! Arczyłł! jeśli i ty stracony?!
Pustka otwierała się przed Olgą i bezdeń potworna. Ani rodziny, ani ojczyzny, ani domu, ani miłości. Nic! nic!
Została sama!
Zostały w jej pamięci upojne wspomnienia, ale czuła, że to za mało, że one nie wypełnią pustki w jej duszy bez treści życia. Olga łamała się w sobie, w tej depresji duchowej trwając całe godziny, pogrążona w odmęcie myśli ponurych. Przeraziła ją zupełna martwota serca, jakby zanik wszystkiego co było w niej przedtem takie bardzo żywotne. W stanie obezwładnienia duchowego przebyła do późnej nocy, sama w pokoju nad rozwartem pismem z portretem zamordowanego księcia Bagrata.
Izmaił nie mogąc się doczekać znaku życia od swej pani, zaniepokojony zastukał wreszcie i zajrzał do pokoju, bez pozwolenia. Przerażony widokiem księżniczki wszedł prędko. Olga wskazała mu w milczeniu fotografję księcia. Tatar domyślił się odrazu. Zawył jakimś rozdzierającym jękiem i rzucił się do rąk księżniczki.
— Jedźmy stąd do księcia Arczyłła. Jego ratować trzeba! Ty kniażna zostaniesz z Chazmarą w Konstanty-