Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 2.pdf/217

Ta strona została przepisana.

myśli, w których jednakże odnajdywała czasem zupełnie mimowoli i niespodziewanie dla niej samej oczy Strzełeckiego, wtedy, gdy jeszcze nie zaćmione były chmurą bólu, z jej przyczyny. Dada wreszcie rozgniewana za te napływy jaśniejszych marzeń, idących ku niej z przestrzeni, poszła do siebie. Niespokojna, wzburzona, chodziła po pokoju, ściskając skronie. Była w niej walka jakaś niepojęta, jakieś zmaganie się duszy młodej i zapalnej, pełnej wiary i pragnącej życia, z męką i niepewnością obecną, z goryczą, która truła jej duszę, nie mogąc jej zabić.
W owej minucie wręczono jej list od Zebrzydowskiego.
Dada stała chwilę bez ruchu, z listem w ręku, zanim przemogła się mężnie, by z pozornym spokojem, pomimo burzy wewnętrznej, przeczytać ten wyrok na siebie.
„Droga mi bardzo. Wybacz, jeśli możesz, brutalność mego czynu. Jestem zrujnowany do szczętu! Jestem niepoczytalny, nie władam sobą! Pochleby wystawiono na licytację, ocalił je Lolek Kmietowicz; sprzedał las i wziął w dzierżawę majątek. Wrócił mi tylko życie! Wyjeżdżam w świat, bo nic tu po mnie! — Mówiłaś mi zawsze, że społeczeństwo polskie potrzebuje ludzi tęgich energją, twórczością, czynem i pracą. Ani jednego składnika owej tężyzny nie posiadam w sobie. Mam natomiast energję słabości własnej i niezmiernie twórczy brak wiary w samego siebie. Wyjeżdżam przeto z kraju, z głębokiem przekonaniem, że nikomu tem krzywdy nie wyrządzę. Jestem powojennym rozbitkiem i destruktorem. — Dawno odczuwałem, że prysnął czar, który w oczach Twoich ubierał mnie urokiem od chwili naszej sielanki w puszczy, na kresach. A gdy prysnął, jęłaś patrzeć na mnie innym wzrokiem, krytycznym. — Mnie to nazbyt bolało, bo czułem Twoją krytykę, ale zmienić się nie potrafię. Nie wiem — bo ja już teraz nie wiem nic, co się mnie tyczy — lecz zdaje mi się, że Ty jedna, jedyna mogłaś mnie ratować od siebie samego. Ale nie chciałaś, czy nie umiałaś, pomimo Swego czaru i najlepszych pragnień. Przy mnie wszystkie Twoje marzenia dawno rozwiały się. Wy-