Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 2.pdf/224

Ta strona została przepisana.

razi, choć może jest przeżytkiem. Ale pani może się to wydaje także zwyczajem z epoki mamutów.
— Znam ten zwyczaj z Dawidówki, więc nie tylko nie razi mnie, lecz zawsze przenosi w kochane ściany natszego domu. Ojciec Tur także zachowywał ten dawny obyczaj polski.
Marcin cisnął parę szczap drzewa na ogień i z irytacją rzekł mrukliwie:
— Pan dziedzic myśli, że pani Magdalena, dlatego że młoda, to już ma o Bogu zapominać, tak, jak nauczycielowa ze szkoły, w miasteczku, której dzieci niechrzcone i pacierza nie umieją dotąd, choć mają po dziesięć lat?... Wiadomo, że komu się mózg we łbie do góry nogami przewróci, temu się zdaje, że jest taki wielki, że mu i Boga nie potrzeba.
Pan Kryszyński zamienił z Dadą uśmiech porozumiewawczy.
— A tymczasem na tego nauczyciela, to już ludzie skarżą, bo mówią, że jak on Boga swoim dzieciom odebrał, to wydrze Go i z duszy dzieci, których uczy. Zbierają się chłopy wyrzucić tych poganów ze szkoły. Poco taka zaraza, co niewiarę sieje, ma dzieciom serca zatruwać na całe życie? Poszły już prośby do szkolnych władz, żeby tych niedowiarków usunąć. Jak nie usuną, to nasi robotnicy pójdą ławą, razem z mieszczanami i wyrzucą precz, na bruk, całą familję! Co im kto zrobi? Jak oni śmieli Boga do szkoły nie przyjąć, to ludzie ich mają cierpieć? A nie doczekanie! Ot i pani dziedziczka jest!
Ukazała się w drzwiach osoba starsza, drobna i energiczna.
— Pani Dado, idzie pani ze mną do świetlicy?
Młoda kobieta zerwała się z krzesła.
— Z przyjemnością! A czyż to już czas?
— Jeszcze nie, ale prosiłabym, aby mnie pani wyręczyła przy przezroczach podczas pogadanki o pszczelarstwie. Toby mi ułatwiło bardzo. Więc chcę panią obznajmić z tematem i kolejnością obrazów.
— Ależ moja droga, pani Dada jest przemęczona. Mieliśmy moc pracy. Daruj jej te przezrocza! Myślałem,