Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 2.pdf/232

Ta strona została przepisana.

ności, teraz niezmordowanie pracuje, idziemy ręka w rękę z pełnem zadowoleniem, że się trudności przebrnęło.
Cieszę się niezmiernie, że i Ty, najdroższa pani, rozmiłowałaś się w takiej pracy i że Cię ona porywa. Pan Kryszyński pisał mi o pani z najwyższem uznaniem i szacunkiem. Jest pani wedle jego zdania dobrym duchem Kryszyna. Podobno szkoła, ochrona i dom ludowy są pod natchnieniem dobrego ducha pani. Twoja działalność, Twoje zbliżenie się z ludem i zjednanie sobie sympatji ludu w Kryszynie, sprawia mi radość niewysłowioną i uszczęśliwia mnie. Widzę bowiem, odczuwam, że ideały moje stały się Twoimi. My oboje z kresów polskich, rzuceni przez wojnę w serce polskiej ziemi, potrafiliśmy jednakże wyzbyć się dawnych nawyków i... koron naszych. Staliśmy się ludźmi nowymi, pomimo, że tradycje nasze, powiedzmy tradycje polskie, są nam zawsze drogie, a często stają się wskaźnikiem duchowo-etycznym. Można więc jedno z drugiem połączyć!
Świadomość naszej spójni duchowej jest moim najdroższym klejnotem życia.
Kiedyż panią zobaczę? Jakże dawno już, jak dawno od naszego rozstania! Nie ukrywam, że dziś pragnąłbym być w Kryszynie. Tylokrotnie proszony przez pp. K: zwlekam, stale zwlekam, gdyż listy drogiej pani to co innego niż osoba Jej. Jaką zastałbym panią teraz? W listach odczuwam panią, słyszę dźwięk Jej głosu, widzę spojrzenie, każdy ruch... Czy taką samą odnajdę kiedy, przy osobistem spotkaniu?..
List wypadł z ręki młodej kobiety. Dada powstała z miejsca, uniesiona porywem, który w jej duszy obudził najżywotniejsze struny uczuć.
Ramionami oplotła ramę okna i promieniem oczów wnurzyła się w blado siną srzeżogę głębokiej nocy, przysłoniętej rozpyłem śnieżnej zaćmi na szybach.
Pierś jej falowała szybko i szeroko, jakby chłonąc w siebie i chcąc stopić w płomieniu serca tę noc przestrzenną, która odgradzała ją od jutrzejszego dnia.
Jak długo Dada przemarzyła pod tą zaśnieżoną:, zimną szybą, nie mogłaby sama określić. Wyobraźnią go-