Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 2.pdf/31

Ta strona została przepisana.

Księżniczka milczała.
— On pisał list do żony swojej, do Polski. Pewno pisał o powrocie.
Olga zatrzęsła się.
— Pisał list? Kiedy?
— Zaraz po waszym tu przyjeździe, prosił mnie, żeby mu dać posłańca do Achałcychu. Jeszcze w zamku napisał i wysłał. Pewno to był ostatni list pisany w moim gabinecie. Widziałem adres, do Polski i do żony.
— I ty, wuju, nic mi o tem nie mówiłeś? — wybuchnęła Olga.
Książe zdziwił się.
— A czyż ja wiedziałem, co was łączy? Skąd? Przyjechaliście zmęczeni, ty poszłaś spać, a on pisał list. Potem dopiero zrozumiałem wszystko i, właśnie dlatego mówię ci Olga, że nie bardzo to jakoś... On żonaty i ma dzieci, jak mi sam mówił. Cóż ty będziesz jego kochanką? ty księżniczka Czhangirani? Choć on polski szlachcic, oficer i nasz brat w niedolach ojczyzny, ale on żonaty. Jego nie zatrzymasz przy sobie i on tego nie zechce. On dumny, dzielny i zauważyłem, stęskniony do ojczyzny swojej i do rodziny.
Olga ukryła twarz w dłoniach i milczała.
Czarawdżadze ujął ją miękko za przegub ręki.
— Ola, nie zacinaj się w milczeniu. Może nie dużo czasu mamy do rozmowy z sobą, a ja przecie twój jedyny już teraz opiekun. Ty nie możesz zostać kochanką Poboga.
— Jestem nią!
— Wiem, że jesteś, no i nie dziwię się wam nawet bardzo! Oboje młodzi, piękni i w takich przeprawach wspólnych, jakie przeżyliście i z takim ogniem jaki u was płynie w żyłach, to już pole dla szatana zbyt dobrze przygotowane, żeby nie skusił.
— O miłości wuj zapomina? Wuj nie nadmienia o tem, co najważniejsze. Mam dwudziesty drugi rok, nie kochałam dotąd nigdy. Jego pokochałam tak, jak potrafi kochać taka jak ja natura, jak umie kochać Gruzinka.