Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 2.pdf/33

Ta strona została przepisana.

Poznano melodję.
Książe i Olga powstali. Czarawdżadze zdjął kołpak z głowy.
— Śpiewają hymn! — zawołała Chazmara, wybiegłszy z sachli.
Ujrzawszy księcia i Olgę stanęła obok nich wyprostowana.
Książe śpiewał przyciszonym głosem pod ton płynącej zdaleka melodji.

„Niech żyje błogosławiona Ojczyzna nasza
[Sakharthvelja,
Kraj najpiękniejszy w Wszechświecie,
Ziemi korona“.

Z cienia wyłoniła się wysoka postać męska.
— Roman! — zawołała Olga.
— To ja! Słyszycie? śpiewają pod figurą coś takiego.
Spojrzał na księcia i zrozumiał. Rękę podniósł do czapki, lecz zorjentował się i odkrył głowę.

„Niech żyją braterskie dłonie,
Niech żyje spójnia miłości,
Niech szczęście lud nasz owionie,
Niech radość wśród nas zagości“.

Olga śpiewając, ujęła rękę Romana i ścisnęła ją mocno w swojej dłoni. Głowę oparła na jego piersi. Śpiewała dalej:

„Niech wyzwolenia pęd prężny,
Wolności sięgnie wawrzynów,
Niech żyje duchem potężny
Przesławny naród Gruzinów“.

Ten śpiew pełen melodji zwycięskiej usposobił Poboga dziwnie. Doznał wrażenia, że jest wśród braci, że szykuje się do obrony zagrożonej placówki, która tylko jego powierzona jest opiece.