Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 2.pdf/39

Ta strona została przepisana.

W tej samej chwili Izmaił krzyknął przeraźliwie.
— Kniażnia w tył, w tył!...
Książe spojrzał i zdrętwiał. Kilku jeźdźców bolszewickich pędziło z boku wprost na nich z podniesionemi szablami.
— W tył! — powtórzył Czarawdżadze i obaj z Izmaiłem otoczyli Olgę. Kilku Gruzinów wyrosło przy nich jak z pod ziemi.
Zaszczękały szable, rozległy się strzały. Olga wypaliła z browninga do pierwszego, który na nią natarł i położyła go na miejscu.
— Otaczaj! Bierz ją! Żywcem! — zawrzasnął z daleka Borys, do swoich, ujrzawszy Olgę i, nagle ryknął nieludzkiem wyciem. Jak zwierz rzucił się na Poboga chcąc przejechać po nim by dotrzeć do Olgi. Ale Pobóg osadził go na miejscu odpierając spokojnie furję jego ataku. Jeszcze kilka gwałtownych ciosów Borysa i krzyk chrapliwy jakiś, rozdzierający, okropny.
Borys zdzielony potężnie w głowę, zwalił się z konia martwy.
Pobóg zwrócił się na napastników atakujących Olgę i księcia i kilku położył pokotem, resztę uciekających wskazał Izmaiłowi.
Olga i książę Bagrat wydali wielki okrzyk tryumfu. Dopadli do Poboga, który podsunął konia do trupa Borysa. Roman spokojny, lekko zdyszany, patrzał na zwłoki strasznego wroga leżącego u nóg wierzchowca.
Pobóg był blady, oczy mu gorzały, usta miał zaciśnięte. Ręka z szablą zwisała jakby bezwładnie.
Księżniczka rzuciła mu się na szyję.
— Rom! Mój! Mój!...
W oczach jej był zapał i łzy szczęścia.
Oderwała się od Romana i spojrzała nienawistnie na trupa Borysa. Twarz miał brzydko wykrzywioną w ostatnim skurczu śmierci.
Olga patrzała na tę twarz o rudym zaroście, na tę okropną i bolesną maskę i czuła, że gdyby nie panowała nad sobą, gdyby dała folgę nienawiści buchającej