Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 2.pdf/53

Ta strona została przepisana.

— Ja wyjdę tylko za królewicza! — wola koleżanka Nunia, a jak nie, to za woltyżera! Pamiętasz tego z cyrku w zielonem hiszpańskiem ubraniu, co strzelał z konia. Przecudnej urody mężczyzna!
— A ja, ja wyjdę za tego, który mnie pierwszy pocałuje
Nunia się oburzyła.
— A jeśli cię pocałuje jaki brzydal, to co?
— Nie, ten, kto będzie taki śmiały, musi być i piękny jednakowo — odpowiedziała Dada z najgłębszem przekonaniem w swem pensjonarskiem serduszku.
— Był śmiały i był piękny, tylko, że zgaszono zbyt prędko płomienie pierwszych jej zapałów.
Może i lepiej! Straszny los, który ją potem nawiedził, odrzucił daleko wspomnienie pierwszej miłości-sielanki.
A jednak powraca! nie zgasła! W popieliskach ruin rodzinnego jej domu, nawet na grobach najdroższych, tli niegasnąca iskierka, raczej może błędny ognik, ale tli.
Dada odsuwa ją teraz z gniewem. Dość fantastycznych złudzeń, życie obecne nie upoważnia do nich, tembardziej, że inny, nowy blask jest przed nią, poważne, prawdziwe uczucie dla Jerzego. Dada trwoży się, gdy on do niej podchodzi, nie oczekuje słowa ostatecznego wyznania, przeciwnie, lęka się go i pragnie tę chwilę odsunąć.
Nie może zrozumieć samej siebie, czego się boi, skoro kocha?
Ale ona wie, tylko nie chce tego roztrząsać przed sobą nawet. Czuje się dobrze w Uchaniach. Pokochała panią Teresę, dzieci, pana Pawła i dziadulka Krzepę. Dada codzień wstaje o wschodzie słońca, przyzwyczajenie porywa ją z pościeli. Biegnie na pola, łąki, biegnie do lasu, by zachłysnąć się jego oddechem, by wchłonąć żywiczną woń, za którą tęskni. Lecz las Uchański wobec boru na Sarnach, pożal się Boże! I za psami Dada tęskni. Ulubiona Żmijka jest z nią w Uchaniach, ofiarowana jej przez nadleśniczego, ale i Żmijka tęskni do sfory towa-