Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 2.pdf/6

Ta strona została przepisana.

idą na Gruzję, już tu książę na ich spotkanie nie wróci, tylko nam trzeba do niego czemprędzej, żeby zdążyć do Batumu, daj na morze! Wtedy dopiero powiemy, żeśmy głowy całe wynieśli z tego piekła.
— To napaść istotnie godna Hunnów! Bez wypowiedzenia wojny gwałcą akt niepodległości Gruzji uznany przez cały świat i przez te same Sowiety. Wilczym sposobem włażą w nasz kraj, by nieść pożogę i mord! — powiedziała oburzona Olga z nienawistnym błyskiem w oczach.
— Będzie się ten kraj bronił do upadłego. — rzekł Pobóg. — Aż mi żal, że nie mogę chwycić za broń i stanąć w szeregach waszej armji. Krew się burzy i ręka swędzi! Dziś poszedłbym w pole, bo dość już tej ciągłej niepewności!
Olga położyła swoją dłoń na jego ręce.
— Rom, a ja? rzucisz mnie przed końcem naszej ucieczki? Naszej, bo i tobie nie zostawać w Gruzji, jeno dążyć tam, gdzie już niewola nie grozi.
Spojrzały w oczy Romana jej oczy tak cudownie piękne w swym błagalnym wyrazie, takie urocze w słodkiej pieszczocie, że nie mógł oderwać się od nich, nie miał sił. A ona szeptała:
— Nie rzucisz mnie Rom! Skuła nas nasza niedola i nadzieja ocalenia się skuwa nas coraz bardziej.
— Więc jedźmy do tego Ałchalczyka bodaj dziś!. Tam się zorjentujemy. Gdyby wylot na morze był już stracony, wstępuję do waszej armji i niech się dzieje co chce! Będę przynajmniej wiedział, że walczę dla idei pogwałconych praw napadniętego podstępnie kraju.
— W takim razie ja idę z tobą Rom.
— Zupełnie to rozumiem! Jesteś Gruzinką, a twoja ojczyzna zagrożona bardzo poważnie.
— Ojej, ile kobiet z Gruzji, ile Tatarek będzie biło najeźdźców, — kiwała głową Chazmara. — Ale zanim wy dwoje pójdziecie w pole, trzeba nam najpierw do Ałchalczyka, do kniazia Bagrata. On poradzi, on was napewno skieruje do Batum i na okręt zagraniczny.