Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 2.pdf/89

Ta strona została przepisana.

Krongold trochę spłoszony patrzał także na kwiaty, ale zupełnie inaczej. Wreszcie rzekł:
— Piękne, ale jakie drogie. Ajej! skąd on ma jeszcze na to wszystko? Bristol, nowe auto, teatry i ciągle te prezenta, co się tylko zjadają i więdną. Jak wy się prędko nie pobierzecie, to Pochleby zamienią się całe w kwiaty i cukierki. On ma wiatr w głowie ten War!
A po chwili:
— Ale on jest wielki pan... i... on wróci! Ja wim!