Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 2.pdf/9

Ta strona została przepisana.

tusów najniższej kategorji, którzy za czarkę wódki albo paczkę tytoniu sprzedawali klejnoty i cenne drobiazgi różnego rodzaju. On sam wtedy za kwartę spirytusu i machorkę nabył u jednego opoja piękny pierścień z brylantem, który potem odsprzedał za pieniądze aby mieć dla siebie na chleb i jaki taki przyodziewek robotniczy. Za resztę pieniędzy w drugiem miejscu kupił znowu zabezcen sadzoną perłami i szmaragdami papierośnicę i zegarek złoty inkrustowany brylantami, który zbył korzystnie. Chazmara sprzedała także cenny pierścień Olgi na potrzeby podróży. Pobóg nabył kilka wartościowych klejnotów by zachować je na czarną godzinę, by mieć zawsze swoje własne pieniądze. Gdy przeszli granicę Gruzji, Roman obiecywał sobie zaopatrzyć się w Tyflisie w przyzwoitsze ubranie, lecz Chazmara odradziła pokazywać się w mieście. Wojska sowieckie były już wtedy w granicach Gruzji i pomimo, że nieliczna ale dzielna armja potykała się z wrogim najeźdcą, jednakże można się było spodziewać wszędzie szpiegów i agentów bolszewickich. Chazmara ani przez chwilę nie wątpiła, że w napadzie zdradzieckim na ojczyznę Olgi, Borys brał udział napewno i że z poszukiwania jej nie zrezygnował. Ta obawa wieczysta ciążyła nad nimi straszliwie i zmuszała do forsownego przebywania olbrzymich przestrzeni. Groza Borysa była fatalną siłą, która nie pozwalała im nigdzie popasać dłużej. Pobóg miał inny jeszcze cel przyśpieszając męczącą wędrówkę. Oto dążył do jaknajprędszego wyzwolenia się i powrotu do Polski. Wziął sobie za obowiązek odprowadzić Olgę w miejsce gdzieby już jej Borys nie zagrażał. Gdyby uciekał sam zaryzykowałby iść do Odessy, lub innego portu, by na morzu szukać ocalenia. Z Olgą było to niepodobieństwem, poczucie honoru nie pozwalało Pobogowi zostawić ją tylko na opiece Chazmary. Zresztą Roman sam przed sobą nie chciał przyznać, że Olga przykuła go do siebie szałem zmysłów tak silnie, że oszołomiła go sobą jak narkotykiem, z którego się trudno ocucić. Roman wściekał się na swoją słabość, ale choroby tej zmóc nie potrafił, ani tych kajdan z siebie zrzucić nie