Strona:Helena Mniszek - Czciciele szatana.djvu/106

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdyby ten płomień dla niej zgasł... przestał ogrzewać i świecić...
Gdyby została pustka tam, gdzie teraz sezam...
Gdyby powrócił dawny, beznadziejny chaos, przesmutna głusz, miast obecnej Ikarji.
Gdyby tak... Wtedy!!...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Zrozumiała jasno, że księga jej życia zamknęła się... Oto jej strona ostatnia — jej finał.
Odłożyła list na bok, spokojna, bez histerycznych wybuchów, nie szarpała papieru, nie gniotła w pasji. Gniewu w niej nie było, tylko bezdeń rozpaczy.
Wszystko skończone!
Spadł na nią nagły strach, ohydna hydra lęku.
Rozejrzała się trwożnie dokoła.
— Czy tego co ucieka od niej, już nie dogoni?... Więc to prawda?...
— Nie, nie! Ależ przenigdy nie! To wszakże jest w niej, ona to w sobie czuje, takiej potęgi nie można w sobie nie wyczuwać?...