Strona:Helena Mniszek - Czciciele szatana.djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.

w nim duszą i wzrokiem, oddana mu całem sercem; zabrał je samodzielnie i włączył do swego. Nie broniła mu tego skarbu, grabież ta dała jej szczęście. Dała jej więcej, bo pewność zupełną, że szczęście istnieje, że nie jest złudą. Dała jej więcej, bo przekonanie, że są dusze dla siebie stworzone i, że są wśród nich wybrańcy Fortuny, którym dane jest spotkać się z sobą i trwać w ukochaniu.
Dała jej więcej, bo ukazując jej moc uczucia, płynącego z ducha i w nim ześrodkowanego, stworzyła ideału pełen, biały, cudny kwiat miłości duchowej, tylko w jasnym świetle i przejrzystym powietrzu kwitnąć on może. W palącej atmosferze zmysłów, straciłby może czar swój i całe piękno. Więc czuła się magnatką w tej krainie, gdzie bogactwa wybrańcom rozdziela — szczęście. Czuła, że o ile być kochaną, to już tylko dla takiej idei, dla ich idei — osiągniętej.
Oboje pojmowali głębię szczęścia jednakowo. Bo niedość było, że się duchy ich spotkały w odmętach świata, w tumanie życia, niedość, że się ukochały, lecz trzeba było siły i woli męskiej, by zatrzymać koło Fortuny, uciekającej