Strona:Helena Mniszek - Czciciele szatana.djvu/23

Ta strona została uwierzytelniona.

— Hamlet...? wiesz on jest czasem okrutny. A jednak myślę, że gdyby wcielił się w ciebie lub we mnie, porzuciłby swą wątpliwość. Być czy nie być? Pytanie to nie byłoby już dla niego kwestją. Pragnąłby tylko być i trwać. Wszak prawda?...
— I on, mówił: „kochałem Ofelję! Czterdzieści tysięcy braci z całą swą miłością nie mogło memu wyrównać uczuciu.” A pomimo to zadawał sobie pytanie. „To be or not to be?” A refleksje nad czaszką...? Hamlet, będąc obecnie we mnie, zastanawiałby się może, jak będzie wyglądała jego czaszka; dziś oświecona blaskiem księżyca i twego wzroku, dziś umiłowana przez ciebie, moje ty słodkie kochanie, a kiedyś kiedyś w przyszłości, gdy ją grabarz wyrzuci z dołu, a znajdzie jaki filozof, lub mistyk, czy zgadnie, że to czerep człowieka, za życia istotnie szczęśliwego. Czerep pełen ziemi i mułu, czerep taki sam, jak prostaka, który życie spędził w oborze.
— Nie mów tak, mon maître chéri, to okropne! Tego nawet Hamlet nie myślałby, nie tylko przy Ofelji, ale... i przy mnie; w taką noc, wie-