Strona:Helena Mniszek - Czciciele szatana.djvu/42

Ta strona została uwierzytelniona.

kość dla mnie, na ogólnem tle chłodu i sztywności uplastycznia się tembardziej i, tembardziej jedna. Czasem mi się zdaje, że nie tylko jestem duszą twej duszy, siłą twej siły, jak mię nazywasz, lecz jestem jeszcze dzieckiem twojem ukochanem i twoją kochającą uczennicą. I dlatego widzisz, siedzę u twych nóg, ja, znana ze swej hardości, dumy kobiecej i samodzielności.
— Sufrażystką nigdy nie byłaś, posiadałaś tylko bunt w duszy, zupełnie słuszny bunt na okowy, jakim podlegają kobiety. Nie znosiłaś więzów, łamiących w kobiecie ducha i jej indywidualności. Słowem, byłaś duchem wolnym i takim pozostaniesz zawsze. Ja cię nie skrępuję, bo nazbyt to w tobie cenię i kocham i wiem, że nie byłabyś szczęśliwą nawet w moich okowach, moja ty wytworna niewolnico. Siedzisz u moich kolan, ale nie z pokory, więc duma twoja nie jest tu obrażona, to raczej kaprys mojej pani, która wie, że mnie ma u swych stóp. Ponieważ mię kochasz bardzo i gruntownie, przeto czujesz się moją poddanką, zupełnie szczerą, wiem jednak, co o tem sądzić, jakkolwiek mię to wzru-