Rosja niewyczerpaną kopalnią dostatku i rozkoszy życia. Ta „lojalność“, jak słusznie nazwał Szrenicz, psuje styl tych tuzów, którzy na swych własnych dziedzictwach, zachowują butną minę wojewodów a umieją jednak kłaniać się uniżenie cudzemu władcy i nie uważają go nawet za uzurpatora własnej ojczyzny. Za wielki zaś honor uznawane tu są stanowiska przy dworze w Petersburgu. Jest to dysonans i zgrzyt, którego się już u nas, w Królestwie, nie wyczuwa, pomimo, iż takich królewiąt, w znaczeniu ilości włók i bogactw posiadamy nie wielu. Stwierdziłem już poprzednio wielki ton, panujący tu samowładnie. Wspaniałe ekwipaże, konie, zaprzęgi przyjeżdżających, liberje służby... pyszna orkiestra... illuminacja... Przy kolacji lukulusowej, wyszukanej w potrawy i sposobie podania ich, przy bogatej zastawie sreber, kryształów, porcelany, lały się wyborne wina zagraniczne i szampan. Nie było jednak pijatyki. Ton domu, jego powaga na to nie pozwalała. Młodzież piła sumiennie, lecz powściągliwie, z umiarem znamionującym wysokie sfery etyki towarzyskiej i kultury osobistej. Gdy jakiś młody człowiek, widocznie podchmieliwszy sobie więcej, zaczął smalić niedorzeczne komplementy jednej z pań, wkrótce znalazł się w gabinecie męskim, wyprowadzony tam z sali podstępnie i był dobrze obstawiony zanim wytrzeźwiał. Zawdzięczając takiej czujności, sala miała wygląd zupełnie europejski. Podczas toastów i tradycyjnego strzelania z batów przez stangretów, na dziedzińcu paliły się smolne beczki, rzekę oświetlały pochodnie, i ognie bengalskie. Pękały rakiety, tonąc z sykiem w cichej granatowej toni. Była to typowa illustracja ziemiańskiej zabawy imieninowej, we dworze bogatym, beztroskim, gdzie są czyste sumienia, sangwiniczne porywy do hulanki, buńczucznej
Strona:Helena Mniszek - Dziedzictwo.djvu/156
Ta strona została przepisana.