Strona:Helena Mniszek - Dziedzictwo.djvu/203

Ta strona została przepisana.

jego roborowano prawnie jak najprędzej i spełniono jego wolę co do słowa pod groźbą przekleństwa.
Poczem następował wzruszający zwrot do syna, by wybaczył ojcu popełniony grzech wydziedziczenia. Błogosławił syna, jego rodzinę i córkę Zatorzecką, którą nadto w serdecznych słowach zaklinał, by spełniając jego wolę, zrozumiała i odczuła sercem ten akt czynionej sprawiedliwości i stała się dla brata, wracającego z obczyzny, dobrą siostrą. — Dokument kończył się następująco: „Dzieci moje, Marceli i Kunegundo, pamiętajcie i zanotujcie w sercach waszych: Lepiej być stokrotnie skrzywdzonym niż raz krzywdzicielem. Każda krzywda zawsze się zemści okrutnie, każdy skrzywdzony, nagrodzonym będzie kosztem krzywdziciela.
Duszę swoją polecam ci Panie.

Amen!!...“
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Nie na tem koniec moich wrażeń tego pamiętnego dnia piątego lipca. Po przeczytaniu kopji testamentu dłużej wytrzymać w komnacie bibljoteki już nie mogłem. W głowie waliły mi młoty, każdy nerw dygotał w ciele, myśli polotne, jastrzębie, złowrogie szarpały mózg. Zabrałem pierwszą lepszą księgę i ukrywszy w niej dokumenty, wybiegłem z zamku. Licho nadało natknąć się na Krzepę, spojrzał na mnie przestraszony.
— Co jaśnie panu jest, czy chory?
Coś mu tam odburknąłem i dopiero gdy w pawilonie w swoim pokoju, zamknąłem księgę w biurku, uczułem ulgę, nawet pewną równowagę duchową.... Biegałem jak oszalały po parku, lecz dręczyło mnie szczególne prze-