Strona:Helena Mniszek - Dziedzictwo.djvu/206

Ta strona została przepisana.

A może posądzam ją niesłusznie?... Wszak kradzież mógł popełnić Ksawery Zatorzecki bez jej wiedzy.
Jednakże mądrym był ten Halmozen, chowając tak sprytnie kopję wraz z sygnetem, że ten, kto wykradł testament, nie spodziewał się, iż dokument tak kompromitujący leży tuż pod nim, odgrodzony cienką tafelką drzewa... Ten ktoś spieszył się zapewne i bał.... I oto po tylu latach... zbrodnia się wykryła.
Och!... nie będę twoim ostatnim i najokrutniejszym katem, twoim sędzią, ani egzekutorem. Wszelkie porachunki za spełniony czyn własny dokonasz sama z sobą... Ja... czmychnę!... powietrze tutejsze zaczyna mnie dławić... Zresztą Terenia!... Do niej mi pilno....
Ze ściśniętem sercem przypomniałem sobie „Spowiedź Halmozena“.
Co w niej jest, czy mam w ogóle prawo odczytywać ten manuskrypt księdza pokutnika?... Hradec Hradecki, nie słyszałem nigdy tego nazwiska.
Uczułem nagle gwałtowne pragnienie poznania co zawiera ten drugi dokument, znaleziony nieoczekiwanie.
Trąciłem konia ostrogą.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Zamiast czytać położyłem się, albowiem znużenie moje było silniejsze, niż ciekawość. Wkrótce zasnąłem snem kamiennym.
Obudziły mnie późno tony muzyki Gabrjela. Grał z pasją, hucznie.
Na stoliku moim stała zimna kolacja. Pochłonąłem jakieś zakrzepłe mięso z wilczym apetytem, zapiłem zimną herbatą i otrząsnąwszy z siebie resztę snu, zabrałem się do owej „Spowiedzi“.