wtedy kopja ta będzie dowodem, że dokument istniał, co tu stwierdzam przysięgą pokutnika, stojącego nad grobem... Nie chcę wierzyć, by Bóg w łaskawości swej niezmierzony dopuścił do najokrutniejszej kary dla mnie, to jest abym umarł nie dokonawszy aktu sprawiedliwości i nie spełniwszy przysięgi danej Hieronimowi. Jeśliby to nastąpiło, tedy moje doczesne kary samemu sobie wymierzone byłyby niczem wobec tej najboleśniejszej“. —
Znowu następuje cytata biblji i zakończenie:
„Tego, kto odnajdzie i przeczyta moją spowiedź, błagam z za grobu, by odszukał Joasię Hradec-Hradecką, lub jej dzieci i... oddał jej moją spowiedź....
W aktach sądowych z roku 1852 odnajdzie się akt, czyniący mnie, Krzysztofa Hradec-Hradeckiego, właścicielem dziedzicznym całego klucza Sławohory. Proszę Joasię moją, lub jej potomków, o ile będą i będą żyli, by po dziedzictwo to sięgali wtedy tylko o ile zmusi ich do tego bieda materjalna.
W przeciwnym razie, jeśli są zabezpieczeni pod tym względem, zobowiązuję ich i tego kto odnajdzie moją spowiedź, aby wyprocesowali Sławohorę od rządu austrjackiego, na mocy zdobytych aktów i mojej ostatniej woli i przeznaczyli ten majątek na rzecz jakiego najbliższego klasztoru. Joasię zwalniam już od wszelkich ekspjacji, któreby mogły trapić ją z powodu, że woli mojej nie spełniła, nie przywdziewając habitu. Taką widać była wola Boga i przed nią schylam głowę. Rozgrzeszenie, jakie otrzymałem powtórnie, przed napisaniem tej spowiedzi, obejmuje Joasię i jej potomków. Niech Joasia będzie spokojna w swem sumieniu, niech już nie pokutuje ani ona, ani jej dzieci, niech tylko wiodą życia w cnocie i mi-
Strona:Helena Mniszek - Dziedzictwo.djvu/221
Ta strona została przepisana.