Strona:Helena Mniszek - Dziedzictwo.djvu/237

Ta strona została przepisana.

nie porównania nie wytrzymują z Krążem. Jednakże nasz modrzewiowy dwór, duży i wygodny, z gankiem na staroświeckich filarach, opleciony winem i różami Crimson Rambler, ze swym łamanym dachem gontowym i wyniosłą fasadą, jest milszy i — że się tak wyrażę — serdeczniejszy od zamku na Krążu. Nasz dom ma również powagę starości, jej majestat, okraszony uśmiechem pogodnym, przywabiającym wszystkich, jakby rozłożonemi gościnnie ramionami kontuszowego szlachcica. Krąż ma wygląd surowy: mars na czole, zbroja na piersi, miecz w dłoni — takie określenie najwłaściwsze.
Terenia napewno polubi Uchanie.




17. lipca.

Ganiewicz przyjechał, zacny chłopak!... Pytał mnie, co znaczyła zagadkowa depesza, z Łuczyc? Wyznałem mu swe uczucia dla Tereni i opowiedziałem szczegóły z Krąża i z Porzecza.
— Człowieku! Biesie jeden! toś ty dwa runa złote znalazł. No!... Orliczówna twoja! Wiwat! będzie weselisko! Ale i Krąża bym nie darował tej cholerycznej babie, pardon! i temu mazgajowi Zatorzeckiemu... Widziałem go przecie w Warszawie. Numer!!... Za paznogciami gruba żałoba po kocie, a na palcach brylanty, jak fasola. Facet niedorozwinięty, a mina jakby wszystkie