dżaja „oficjery“ z kucharzami i służbą, wtedy nocują w pałacu. Raz był tu sam „cisarz“ na obławach, ale to już dawno.
Spytałem go, dlaczego pałac jest taki ogołocony z mebli i wszelkiego sprzętu. Gajdo odrzekł, że on już go takim zastał a jego poprzednik nawet nie pamiętał, by w pałacu było coś więcej nad odrapane ściany i wybite przez burzę okna. Nadlatują tu z Tatr wiatry halne i trzaskają okiennicami, cały budynek drży w posadach. Była tu widocznie czyjaś niszczycielska ręka uzurpatora, o czem milczy pałac i milczy puszcza drzew. Może tylko platany śnią sny bolesne i wzdychają w tęsknej zadumie, szepcąc: „Sic erat in fatis“....
Gajdo mówił patetycznie, że nie daleką jest chwila powrotu pana na Sławohorze, ale mam wątpliwość czy wierzy on w to istotnie. Prawdopodobnie tak samo jak niektórzy ciceronowie w muzeach Europejskich, którzy pokazują mumję Ramzesa Wielkiego w kilku stolicach jednocześnie. Gdy zapewniłem raz przewodnika, że już Ramzesa Wielkiego oglądałem gdzieindziej, odrzekł mi z całą powagą: to ten sam.
Jest zastrzeżenie w „spowiedzi“ Halmozena, by potomkowie Joanny nie pretendowali o Sławohorę. Czy się jednakże uda ich wogóle odnaleźć, skoro nikt przez tyle lat nie zgłosił się tu jako spadkobierca? Joanna po wyjściu z klasztoru, o ile to był fakt, mogła nie wiedzieć wszakże o istnieniu swego dziedzictwa. Ale była Hradec Hradecką i nikt się do niej z tem nie zwrócił?... Żaden krewny Hradeckich nawet z najdalszych nie pokusił się o Sławohorę. Pałac czeka na dziedzica wiernie, ale któż wie, czy przyjazd jego nastąpi kiedykolwiek? Hradec Hradeccy wymarli, Krzysztof był ostatnim z rodu. Ród
Strona:Helena Mniszek - Dziedzictwo.djvu/252
Ta strona została przepisana.