Strona:Helena Mniszek - Dziedzictwo.djvu/254

Ta strona została przepisana.

wracają z Krynicy. Rozmawialiśmy o wszystkiem i o niczem, jak to zwykle bywa przy tak małej znajomości. Justa rozrzucona jak wiatrak w wichurę, działa mi na nerwy ujemnie, istny młyn, mielący osypkę. Oczy wytrzeszcza szczególnie, z grymasem nieprzyjemnym. Czy to ma być wdzięk, czy oznaka temperamentu, którym się ciągle chwali, i który demonstruje? Nie, jest to raczej silna temperatura zmysłów zachłannych, ale nigdy nie iskra szczerego temperamentu. Główną rolę w niej gra pobudliwość namiętna, czysto fizycznej natury, polegająca na wrzaskliwości i wierceniu się jak bąk nakręcony. Skacze na krześle na widok każdego mężczyzny i aż na nią wary biją z nieukrywanego apetytu na owoce zakazane.
Panna Renata robi przy Juście wrażenie królewny, podobnie jak Terenia, tylko Renata piękniejsza klasycznie, Terenia zaś bardziej urocza, ale obie mają w sobie dystynkcję nieprzeciętną i wytworną.
Terenia ma naturę subtelną... zresztą Terenia... jest dla mnie wszystkiem, więc oceniać jej nie mogę... Panna Renata ma pewność siebie, samopoczucie istoty dobrze o sobie myślącej, co jednak przy posiadanych przez nią atutach jest mile widziane. Ale tupet Justy, jej widoczna zarozumiałość co do swojej osoby, obcesowość zalotna względem mężczyzn, razi i śmieszy.
Po obiedzie chciałem się pożegnać z pannami, gdy Renata, korzystając, że Justa wierciła oczami jakiegoś młodzieńca na sali, — szepnęła do mnie cicho:
— Chciałabym z panem pomówić parę słów o... Tereni...
Gorąca fala krwi uderzyła mi do głowy. Renata to spostrzegła, cień uśmiechu błysnął na jej twarzy Madon-