Strona:Helena Mniszek - Dziedzictwo.djvu/269

Ta strona została przepisana.

winne omijam zdaleka i celowo, z powodu tej właśnie etyki. Zrozumiałeś?...
Ganiewicz westchnął zabawnie.
— I mnie się zdawało, że ona musiała być heterą, wiejską, choć tak młoda, nawet mówią o tem, ale ona jednak zakochana w tobie na umor.
— Mam wrażenie, że mi ją odbijesz i życzę powodzenia.
Śmiałem się z rozpromienionej miny Ganiewicza, a gdy zostałem sam, zamyśliłem się nad potęgą miłości i zmysłów. Czy można pojęcia te rozdzielić krańcowo?... Chyba nie! Tylko w jednych wypadkach siła ciężkości przeważa na zmysłach, w drugich na uczuciu idealnem, duchowem. Jednakże przy budzeniu się miłości silniejszym czynnikiem są zmysły, gdyż one występują pierwsze i dopiero podsunięty przez nie objekt, który na nas podziałał podniecająco, możemy potem pokochać idealnie. Wątpię, by mężczyzna mógł pokochać kobietę odrazu duchem tylko, bez zmysłowej podniety, czyli bez tego, co nazywamy podobaniem się, zrobieniem wrażenia, oczarowaniem i t. d. Ale czar, urok, to już zew ducha, to już coś innego, głębszego. Natomiast wdzięk może być tylko zewnętrznem uplastycznieniem zmysłowej siły danej kobiety i może być początkiem przeczuć rozkosznych. Kobieta wdzięczna może budzić nawet wyłącznie tylko pokusy zmysłowe, ale — urocza — porywa silniej... inaczej. Odsuwa zmysły na plan drugi, a podnieca i zachwyca prestigem swej wewnętrznej duchowej istoty, którą się przeczuwa, jak się przez lazur przeczystych fal morza odgaduje na dnie różowe perły.
Teruś mój jest taką perłą ukrytą w przeczystej, lazurowej fali jej wykwintnej urody, ozłoconej słoń-