Strona:Helena Mniszek - Dziedzictwo.djvu/322

Ta strona została przepisana.

wet z ojcem namówić, by zjadła z nami obiad w drugim pokoju.
Jest bardzo uczuciowa i entuzjastka, nie reklamuje swego serca, lecz rządzi się niem istotnie. Dlatego też w żadnym wypadku nie jest egoistką. Z ofiarowywanych jej kwiatów część natychmiast oddaje jakiejś skromnej przyjaciółce i koleżance z klasztoru, gdzie się wychowywała, która lubi kwiaty, a nie może pozwolić sobie na ich częste kupowanie. Myśli ciągłe o wszystkich, najmniej o sobie. Niepokoi ją Krąż ze względu na mnie, gdyż się obawia, czy tam nie doznam jakich przykrości. Do babki Kunegundy jest usposobiona serdecznie. Zapowiedziała mi, że musimy kiedy z Porzecza odwiedzić przedewszystkiem groby pradziada Hieronima i jej dziada, Hradec-Hradeckiego, by te opuszczone mogiły ozdobić kwiatami. Pani Orliczowa słysząc to, smutnie zwiesiła głowę.
— Kilka lat mieszkałyśmy tak blizko, nie wiedząc, że tam w tym Krążu, żył i działał mój ojciec i że jest tam pochowany. Dziwne, dziwne zrządzenie losu.
Pani Orliczowa postanowiła postawić pomnik na mogile ojca.




25. sierpnia.

Dziś spotkała nas niespodzianka. Przyjechał stryj Tereni, Piotr Orlicz. Zastał mnie z narzeczoną. Powitaliśmy się z zacho-