Strona:Helena Mniszek - Dziedzictwo.djvu/73

Ta strona została przepisana.

— Poczekajmy, gdy jasny pan odnajdzie testament.
Zanim zdążyłem spytać go, jaki testament, opowiedział mi, że tej nocy, co przyjechałem do Krąża, on spać nie mógł, coś go trapiło i męczyło; poszedł do bibljoteki, sam nie wie po co i ujrzał przed sobą księdza Halmozena ze zwojem papierów. Widuje go często, ale owej nocy duch pokutnika prześladował go wyjątkowo. Do rana nie spał, a rano coś mu nakazało otworzyć drzwi główne, wiodące do zamkowej sieni, czego nigdy nie czyni i... odrazu ujrzał przed sobą... Poboga. O mało nie padł trupem na miejscu.
Pamiętam zresztą doskonale jego wrażenie na mój widok.
— Te papiery — mówił dalej — które ksiądz pokutnik nosi z sobą, to testament pana Hieronima. Ksiądz był wykonawcą tego testamentu, naznaczonym przez umierającego, ale misji tej nie wypełnił. Za to pokutuje w zamku jego duch i nakazuje, by szukać testamentu, który jest ukryty tu, w bibljotece...
Zgryzotę i ból miał w twarzy. Byłem niesłychanie zdumiony jego słowami. Rzekłem, patrząc mu badawczo w oczy:
— Wszak pradziad Hieronim chyba na mocy testamentu uczynił córkę swoją Kunegundę, do dziś żyjącą Panią Zatorzecką, właścicielką Krąża, przeto testament był dawno ujawniony?
Paschalis zrobił minę tajemniczą, spojrzał na mnie z Pobłażliwą ironją. Podniósł obie dłonie z rozwartemi szeroko palcami do twarzy, i rzekł dobitnie:
— Jasny pan nie wie całej prawdy. Oddanie Krąża córce Kunegundzie, było tylko prywatną darowizną po „odziedziczeniu syna, a testament był jedyny, sporzą-